Translate

Szukaj na tym blogu

środa, 14 lutego 2024

CZY TO JUŻ UZALEŻNIENIE CZY JESZCZE HOBBY

 

Zakładając przed laty swoje konto na FB myślałam, że będzie to  odskocznia od monotonności, chociaż już byłam blogerką. Nawet podobało mi się to, że mogę w szerszym zakresie udostępniać posty z bloga przez przynależność do grup blogerskich. Nie zauważyłam, kiedy obie formy aktywności internetowej wciągnę

ły mnie na całego. Pisanie to moje "odwieczne pragnienie", które postanowiłam w końcu zacząć realizować. Bo jeśli nie teraz - myślałam - to kiedy?

Napisalam okolo 1000 postów i zakończyłam karierę na tamtym blogu, a właściwie na .. 3 blogach. W trakcie prowadzenia mogłabym na dobrą sprawę pisać całe dnie z przerwami na posiłek i inne potrzeby fizjologiczne. Tak moja literacka twórczość była płodna:) 

Do tej pory zastanawiam się, czy to uzależnienie, bo przecież potrafiłam w najważniejszych momentach życia rodziny  z godziny na godzinę postanowić o przerwie na kilka miesięcy w blogowaniu, a nawet po powrocie i dalszej kontynuacji w sytuacji zawirowań społeczno-politycznych, jakim był wybuch wojny na Ukrainie  - zakończyć prowadzenie tamtych 3 blogów. Wydawało mi się dalsze ich prowadzenie wyrazem lekkoduszności wobec tego co się wydarzało w tych czasach na naszych oczach. A przecież to nie były blogi społeczno-polityczne. Do tego te napastliwe komentarze na blogach u innych blogerów przelały szalę goryczy. Na szczęście na moim blogu tego nie zaznałam. Na szczęcie...

Ten blog powstał po pewnym czasie, aby dać upust moim nabrzmiałym tęsknotom za pisaniem. Jak zauważyć się da bez przeszkód, systematyczność w publikacjach na tym blogu nie jest najlepszą moją wizytówką.

A Facebook?

Wczoraj go zlikwidowałam, tak od jednego kliknięcia palca. A był moim oczkiem w głowie, moim hobby.  Piękne albumy o tematyce artystycznej, to nieistotne, ale kontakty, które zaprzepaściłam, nie informując ich o moim zamiarze. Czy to wyjście "po angielsku"?

Czy człowiek uzależniony od internetu bez przejścia terapii mógłby takie podejmować drastyczne kroki?

Mój ukochany tata, palący papierosy, potrafił też z dnia na dzień odstawić paczkę i bez względu na to, czy leżała na widocznym miejscu, czy wyrzucona, nie sięgnął ręką po żadnego papierosa. Robił sobie przerwy np w Wielkim Poście. Przyszedł moment w jego życiu, że bez żadnego powodu zdrowotnego postanowił, że "od dziś palić nie będę"... i tak wytrwał przy tym postanowieniu do końca swojego życia  (jeszcze około 20 lat)

Przyznaję się bez bicia, że to, iż teraz coś tu piszę po takiej przerwie na tym blogu jest dowodem, że jednak nie zerwałam z internetem....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz